Wybrane aktualności
Projekt: Miłosierdzie
Dlaczego boimy się miłości?
Jak jeść w najlepszych restauracjach i nie zbankrutować?
8 kroków do poczucia własnej wartości
KROK I
Zrezygnuj z dążenia do ideału. Ideały nie istnieją. Nie ma idealnych ludzi, choć czasem mamy wrażenie, że ktoś jest blisko. Jednak Im lepiej znamy tę osobę, tym mniej w niej ideału.
Jeśli twoja uwaga skupiona jest na tym, jakim chcesz/ powinieneś być, nie możesz odkryć, kim naprawdę jesteś. Każdy z nas ma ukryty talent, który najczęściej nigdy nie ogląda światła dziennego. Każdy nosi w sobie ów potencjał. Nie ma tu wyjątków. Jednak odnalezienie własnej misji życia jest rzadkie jak wygranie „6” w totka. Jednocześnie, ze szczęściem nie ma nic wspólnego. To ciężka praca.
Ludzie systematycznie zaniżają swoją wartość. Są przekonani, że gdyby byli lepsi wtedy mogliby coś w życiu osiągnąć. To droga do nikąd. Zarazem, najlepsza droga do zafundowania sobie i dzieciom niskiego poczucia wartości. Żeby to zmienić trzeba docenić i zaakceptować siebie, przestać siebie odrzucać i ciągle poprawiać. W końcu, ile można?!
KROK II
Przyznaj sobie prawo do popełniania błędów i ponoszenia porażek. Życie jest ciągłą zmianą, jest falą. Są przypływy i odpływy. Cykliczność jest częścią natury. Gorsze momenty są wpisane w ludzki los na tej planecie. Życiowe dołki to część naszego planu. Nie da się ich uniknąć. Mówi się, że tylko ten, kto nic nie robi, nie popełnia błędów. Nieprawda! Nic nie robiąc nie chronimy się przed błędami. One znajdą nas wszędzie. Błędy są częścią naszego żywota. Są nieuchronne. Im szybciej zdamy sobie z tego sprawę i damy sobie prawo do ich popełniania, tym szybciej uwolnimy się, od poczucia winy. Tym szybciej też odblokujemy zasoby energetyczne, które konsumuje ciągła ucieczka przed błędami i usprawiedliwianie swoich potknięć. Przyznać się do porażki i uśmiechnąć się do siebie pokonanej, nieudolnej, nieporadnej – to prawdziwa sztuka. I to czyni nas wielkimi, to zmienia każdą klęskę w cenne doświadczenie.
Dla prawdziwych twardzieli, zadanie specjalne: Celebruj porażki. Nagradzaj siebie za błędy. To podstęp, który może pomóc Ci przechytrzyć twoje dotychczasowe skrypty. Podświadomość będzie zbyt zaskoczona, aby zareagować. Widząc, że porażka nie jest traktowana przez Ciebie jak klęska, przestanie Ci je podrzucać do życia. Ale uwaga, kiedyś się zorientuje, że był to trick. Dlatego nie należy tej metody stosować zbyt długo.
KROK III
Bądź autentyczny.
Co znaczy być autentycznym? Być w zgodzie ze sobą, taki jaki jestem naprawdę, być świadomym masek, które zakładam stosownie do okoliczności, nie udawać przed sobą. Żeby móc być sobą muszę się dowiedzieć, kim jestem. Tak długo udawałeś kogo innego, że zapomniałeś kim jesteś. Dlatego poświęć sobie trochę czasu i przypomnij sobie, o co Ci chodzi w życiu. Tobie, a nie wypadkowej twoich rodziców, męża, żony, dzieci, szefa, brata, kochanki.
Co znaczy być autentycznym? To znaczy mówić i działać zgodnie ze swoimi najgłębszymi przekonaniami i uczuciami.
Jeśli mam ochotę okazać złość – robię to. Staram się nie zranić drugiej osoby, ale jeśli mam wybierać pomiędzy mną a nim/ nią – wybieram siebie. Dlatego się złoszczę otwarcie. Nie wciskam swojej złości pomiędzy dwa kwaśne uśmiechy, złowrogą ciszę i sarkastyczny dowcip. Jestem sobą, czyli mówię o tym, co czuję. Mówię o tym, co mnie cieszy, a co denerwuje. Z czym mi po drodze, a z czym się czuję niekomfortowo. Staram się szanować moje odczucia. Zostały mi dane po to, abym wiedziała, co się ze mną dzieje. Jestem autentyczna, więc pozwalam moim uczuciom być w moim życiu. Nie ukrywam ich ani przed sobą ani przed otoczeniem. Trzeba mi było przekroczyć granicę wstydu, tzw. „dobrego wychowania”, jakieś wygodne dla otoczenia normy i przykazania, oraz parę innych przekonań, które czynią z nas trybiki w świetnie działającej maszynie zwanej społeczeństwem. Zaczynamy wtedy udawać. I nie przestajemy.
Zadaj sobie pytanie: Czy szanuję własne pragnienia? Czy szanuję własne wartości? Czy szanuję własne potrzeby? Czy może odpuszczam? Usuwam się w cień? Co mnie powstrzymuje, kiedy chcę powiedzieć „ja tak nie uważam!”? Dlaczego unikam konfrontacji i powstrzymuję się, żeby powiedzieć „ten dowcip mnie nie bawi?”. Kim jestem, kiedy nie jestem sobą?
KROK IV
Pozwól sobie na dołek, a potem sam się z niego wyciągnij
Żeby wyciągnąć się z dołka, należy najpierw uznać, że jesteś w dołku. Bez tego nie sposób rozpocząć ratowania. Skoro nikt nie tonie. A Ty przecież toniesz. Każdego dnia coraz bardziej. Tylko tego nie widzisz, bo obsuwanie się o centymetr w dół nie wygląda jak tonięcie. Można tonąć przez całe lata. Można nawet przyzwyczaić się do tego, że toniesz. Ale na wypadek gdybyś o tym zapomniał, przypominam, że nie da się żyć bez powietrza. Kiedyś spostrzeżesz, że się dusisz i wtedy zaczniesz walczyć o życie.
Nigdy nie jest na to za późno, ale po co czekać. Jeśli już jesteś w dołku, pozwól sobie tam pobyć. Uczucia, którymi nikt nie chciał się zająć (z Tobą na czele) doczekały się właśnie swoich pięciu minut. Potem może się okazać, że przysłowiowe pięć minut trwa dużo dłużej. Sprawdź, czy jesteś w stanie ofiarować sobie więcej czasu. Poświęcić go swoim smutkom, lękom, żalowi, wrogości, złości i czymkolwiek, czym napełniło się twoje serce. Jeśli zrobisz to po dobroci, nie unikając trudnych emocji, wychodzenie będzie przypominało wychodzenie z wody zmęczonego pływaka. Owszem jest zmęczony, ale sam dopłynął do brzegu. Nikt go nie ratował. Nie musiał, bo to nie była próba utonięcia, tylko trening.
KROK V
Zacznij podejmować samodzielne decyzje
Wydaje się, że to nic prostszego. Przecież całe życie decyduję sama o sobie. Czy aby na pewno? Czy to nie jest tak, że godzisz się na wiele rzeczy, bo tak Ci wygodniej? A może to nie o wygodę chodzi? Może boisz się konfrontacji, kłótni, napiętej atmosfery? Może myślisz, że twoje potrzeby nie są ważne? Że ty podołasz, a kto inny nie? Jest mnóstwo powodów, dla których pozwalamy innym decydować o tym, jak będzie wyglądał nasz dzień, jeden, drugi, trzeci, a w dłuższej perspektywie czasowej – całe życie. Jeśli chcesz przejąć kontrolę nad swoim życiem, poczuć szacunek do siebie, poczuć się ważna, musisz zacząć decydować, co jest dla ciebie ważne. Jeśli w dalszym ciągu ważniejszy jest dla ciebie spokój męża niż twój, realizacja pragnień dzieci nad twoje spełnienie, zaspokojenie wszystkich dookoła zamiast zatroszczenie się o siebie, powiadam Ci, że nie podjęłaś jeszcze żadnej decyzji. Jedynie zgadzasz się na tzw. mniejsze zło. Nie zgadzaj się na wszystko, a przynajmniej nie bez walki. Wiem, że już próbowałaś i przegrałaś. Ale to było wtedy, teraz może być inaczej. Spróbuj. Nie poddawaj się za wcześnie. Jesteś za młoda i możesz jeszcze wiele osiągnąć.
Zacznij od drobiazgu, od czegoś, na czym Ci może nawet nie zależy, np. wasze plany na weekend, albo na wakacje, albo to, kto zajmie się tym niechcianym projektem w biurze. Raz postaw na swoim. Bądź uparta jak osioł. A kiedy wygrasz, odpuść, zrezygnuj. Właśnie skontaktowałaś się z własną siłą. Świadomie nawiązałaś z nią relację. Teraz zacznij się nią bawić. Eksperymentuj. Zacznij podejmować decyzje w innych obszarach. Na przekór, bo tak, bo taki masz kaprys. Niech to będzie doświadczanie a nie walka na śmierć i życie. Na to przyjdzie jeszcze czas.
KROK VI
Płyń pod prąd
Wiem, że z prądem wygodniej i mniej energii zużywasz, tylko czy aby na pewno płyniesz tam, gdzie chcesz dopłynąć? Sprawdź, co się stanie, jeśli przez jakiś czas będziesz inna niż otoczenie, inna, niż sama chcesz. Zrób coś inaczej niż dotychczas. Jeśli twoje ulubione kolory to beże, ubieraj się przez tydzień w fiolety, albo turkusy. Co to ma wspólnego? Wszystko. To przełamywanie poczucia wstydu, wyjście poza swoją strefę komfortu, wejście do nieznanej przestrzeni, rozbudzenie swoje kreatywności. Nie da się z dnia na dzień zmienić opinii na swój temat. Ale możliwym jest spotykanie się z takimi częściami siebie, które są inne. W ciągu życia budujemy wizerunek siebie. Jest on inny na potrzeby bliskich, szefa, współpracowników, mamy, ojca, brata, koleżanki. Mamy wiele oblicz. Każda z tych osób mogłaby powiedzieć, jaka jesteś, każda powiedziałaby, co innego, nierzadko informacje na twój temat byłyby sprzeczne. Sęk w tym, że wszyscy oni mieliby rację. Najważniejsze w tym procesie jest to, co Ty sądzisz na swój temat. A to może być druzgocące. Jesteśmy największymi krytykami siebie samych. Boże, jak my potrafimy siebie nie lubić. Gdyby tylko dało się wyrzucić to negatywne myślenie o sobie – życie mogłoby wyglądać inaczej. Nie da się jednak przeprogramować całej twojej tożsamości, z dnia na dzień. Ale można wprowadzać drobne zmiany do naszej mentalnej matrycy. Dlatego raz załóż fiolet, a raz turkus. Spotkaj się ze zdziwionymi spojrzeniami koleżanek z pracy, przygotuj się na pytania ze strony męża i zrób swoje. Ubierz się tak, żeby samą siebie zaskoczyć. Po czym wyjdź do ludzi. I bądź inna. Z premedytacją, świadomie, z lękiem i poczuciem zażenowania. Na złość całemu światu i sobie. To jest zmiana programu. Dzieje się mimochodem, w sposób niezauważony, wtedy kiedy Ty walczysz ze sobą, czy się wygłupić, czy nie. Tę prawdziwą walkę musisz stoczyć ze sobą. I niech nie zmyli Cię ranga tego przedsięwzięcia. Nie o rangę tu chodzi, ale o działanie. Żeby gdzieś dojść, trzeba ruszyć. Trzeba zacząć działać. W dowolnym obszarze, byle pod prąd. I nie oznacza to, że odtąd całe twoje życie będzie pod prąd. To tylko oznacza, że aby wyrwać się z tych kolein, musisz zebrać swoje siły i skoczyć w bok. Cokolwiek to przez to rozumiesz.
KROK VII
Weź odpowiedzialność za swoje życie.
Dużo łatwiej powiedzieć: jego/ jej wina. Nawet, jeśli to prawda, w niczym to nie zmienia twojego życia. Nikt przecież nie biegnie, aby Ci zadośćuczynić za krzywdy, których doznałaś. Chyba, że się mylę. Na wypadek, gdybym jednak miała rację, powiedz sobie „To moje życie. Tak było. Teraz będzie inaczej. Bo ja tak chcę.” Jeśli jako dziecko słyszałaś od rodziców, że to, co Ty chcesz jest mniej ważne, możesz mieć problem. Dla Ciebie „ja chcę” może być obwarowane licznymi warunkami. Łatwiej powiedzieć „potrzebuję, muszę.” Tylko że ty nie potrzebujesz, ani nie musisz zmieniać swojego życia. Ty chcesz, choć mogę się mylić.
Zauważ ile razy mówiłaś sobie: muszę zmienić swoje życie, zacząć chodzić na siłownię, lepiej się odżywiać itp., Rzadko kiedy realizujesz takie postanowienia. Nasza podświadomość nie reaguje na komunikat „muszę”. Jest jak dziecko, któremu znowu się coś nakazuje. Zaczyna się buntować. Albo się z nią dogadasz po dobroci, albo nic z tej współpracy nie będzie. Dopóki nie masz jej po swojej stronie, nie zrobisz nic. Nawet, jeśli uda Ci się oszukać ją, za chwilę odegra się na tobie i to z nawiązką.
Jeśli chcesz „chcieć” zmiany, zacznij chcieć więcej w swoim życiu i konsekwentnie realizuj swoje zachcianki. Mówię poważnie. Szczególnie dotyczy to zachcianek, których wcześniej nie realizowałaś, bo. (tu wpisz właściwe)
Jeśli chcesz być inna, zmienić się, chcesz być inaczej postrzegana, być pewna siebie, silna, asertywna, kobieca, zdecydowana, stanowcza, bardziej inteligentna, błyskotliwa, zasobna, kompetentna musisz zacząć spełniać swoje niezrealizowane zachcianki. Brzmi jak absurd? Rzeczywiście. Ale jakie skuteczne!
KROK VIII
Wbij słupy graniczne
Każdy z nas dysponuje swoim intymnym, bardzo osobistym obszarem. To terytorium, to wszystkie myśli, uczucia, decyzje, czyny, potrzeby, prawa, tajemnice. Jako właściciel tej posiadłości zarządzam jej granicami. Bywa jednak, że z lęku przed odrzuceniem rezygnuję z własnych granic. Brak granic – wyraźnych i jednoznacznych powoduje, że nie mówię „nie”.
Istnieją cztery podstawowe rodzaje upośledzeń systemu granic:
Brak granic
Uszkodzenie granic
Mury zamiast granic
Przerzucanie się od murów do braku granic
Warto to wiedzieć, bo czasem mylimy granice z murami. Dość frustrujące jest przerzucanie się od murów do braku granic. Kto doświadczył, ten wie. W każdym przypadku, warto poświęcić chwilę na przyjrzenie się swoim granicom i podjęcie decyzji, co z tym dalej robić. Nikt za ciebie nie postawi twoich granic. To twój teren, tylko ty możesz to zrobić, bo jesteś właścicielką siebie. Zmieniając swoją przestrzeń nie zapomnij „wyedukować” innych gdzie są teraz twoje granice. Logiczną konsekwencją tego jest ich niezadowolenie. Jeśli do tej pory byłeś dostępny emocjonalnie zmiana zasad gry może się spotkać z niezadowoleniem otoczenia. Ale może być też wręcz przeciwnie. Czasem ludzie nadużywają czyichś granic, bo są one otwarte. Korzystają z okazji. A potem mają z tego powodu wyrzuty sumienia. Dlatego ustanowienie granic bywa dla nich ratunkiem przed własną słabością. Najważniejsze w tym procesie jest to, że w ten sposób uczysz ich szacunku do siebie.
Czy jesteś gorszy?
Ja? Nigdy!
Bywa, że żyjemy w słodkim przekonaniu, że z nami wszystko jest w porządku. Tylko ten świat oszalał. Jest nam źle, ponieważ inni są źli. Może jednak zdarzyć się, że to nasze poczucie gorszości przyciąga nam wrednych ludzi, przykre wydarzenia. Sprawdź, czy ten przypadek przypadkiem nie dotyczy Ciebie.
Beata Markowska
Trener rozwoju osobistego, coach akredytowany przez ICC. Prowadzi warsztaty i sesje indywidualne.
http://www.solaris-rozwojosobisty.pl/