Wybrane aktualności
Projekt: Miłosierdzie
Dlaczego boimy się miłości?
Jak jeść w najlepszych restauracjach i nie zbankrutować?
Jak objawia się niskie poczucie własnej wartości? Skąd się bierze?
Niskie poczucie własnej wartości rzutuje na całość naszego życia – nie pozwala nam znaleźć lepszej pracy, mamy trudności z nawiązywaniem relacji, sprawia że podkładamy się w związku, dajemy sobą manipulować, pozwalamy się wykorzystywać.
Człowiek o niskim poczuciu wartości w trudnych sytuacjach albo wycofuje się, bo jest niepewny swoich sił (a może nawet pewny, że jest słabszy), albo atakuje żeby nikt nie „odkrył” jego słabości. Niepewność i agresja to dwie strony tego samego medalu.
Niska samoocena towarzyszy wielu ludziom i ma niewiele wspólnego z tym, co widać na zewnątrz. Równie dobrze poczucie „gorszości” może mieć ktoś, kogo stawiasz sobie za wzór, kto na zewnątrz jest pewny siebie, silny i pełen zalet. Niskie poczucie własnej wartości może obejmować wszystkie sfery życia, albo dotyczyć tylko wybranych. I tak np. czujemy się pewnie na gruncie zawodowym, w pracy jesteśmy silni i nierzadko spełnieni, tymczasem na gruncie rodzinnym ciągle coś z nami jest nie tak jakbyśmy chciały. Dajemy się wykorzystywać, spełniamy posługi wobec najbliższych, jesteśmy zagonieni i zagubieni. Albo w ogóle nie zakładamy rodziny, bo czujemy się nieatrakcyjni. Przegrywamy w grze zwanej miłością. Niskie poczucie własnej wartości dotyka tak samo często kobiety, jak i mężczyzn.
Dlaczego mamy o sobie tak niskie mniemanie?
To trudne pytanie. Każdy jest inny i ma inną historię życia. Ale każdy z nas był kiedyś dzieckiem. Na nasze poczucie „gorszości” od pierwszych chwil naszego życia pracuje całe otoczenie, najważniejsze dla nas osoby oraz ich system przekonań. Jeśli nasi rodzice akceptowali własną niedoskonałość, akceptowali też naszą niedoskonałość. Okazywali nam miłość pomimo tego, że nie spełnialiśmy jakiś ich oczekiwań. Dzięki temu nauczyliśmy się, że jesteśmy wartościowi pomimo swoich niedoskonałości. Natomiast, jeśli rodzice mieli niskie poczucie wartości, dziedziczymy to po nich w genach, budujemy nasz świat, patrząc ich oczami. Potem, gdy dorastamy, zamieniamy rodziców na wewnętrznego krytyka, a ten zajadle pastwi się nad naszymi potknięciami. Im więcej otrzymaliśmy akceptacji ze strony rodziców, tym szybciej radzimy sobie z rozczarowaniami, jakich dostarcza nam życie. Tym szybciej też wybaczamy sobie porażki. Jeśli jednak rodzice próbowali naprawić swoje życie, życiem dziecka, albo starali się uchronić dziecko przed swoimi błędami, „ulepszając” je już na tym wczesnym etapie – biada takiemu dziecku. W tym najważniejszym dla niego okresie budowania własnej tożsamości, jest ono programowane poczuciem „gorszości”. Taki wadliwy egzemplarz może nie udźwignąć ciężaru, którym obłożyli go rodzice. I uwierzy, że jest gorszy. Pójdzie przez życie, jako przegrany. Walczyć z własną klątwą.
Skąd bierze się poczucie niskiej wartości?
Dlaczego nam się nie udaje w życiu?
Każde dziecko jest idealne. Jest absolutnie pewne siebie. Nawet ucząc się chodzić, zaliczając kolejne upadki, jest pewne siebie. Nie zakłada, że zaraz się przewróci. Robi kolejną próbę zapominając, że sekundę temu potłukło sobie tyłek. Wymazuje z pamięci wszystkie poprzednie porażki i dzięki temu uczy się chodzić. My już tak nie potrafimy. Pewnie dlatego ciągle nie możemy nauczyć się latać. Nie udaje nam się w życiu, bo nie wierzymy, że nam się uda. W ten sposób planujemy swoje porażki. W końcu te najlepiej znamy.
Zły, gorszy, lepszy, najlepszy
Dziecko nie ma potrzeby porównywania się z innymi. Ale od rodziców słyszy, że jest lepsze lub gorsze od brata, siostry, kuzynki. Ciągle stawiane są przed nami jakieś wzorce. Zaczynamy ich nienawidzić. Chcemy być kochani za to, jacy my jesteśmy. Ale nic z tego. Takich, jacy jesteśmy naprawdę nikt nie chce. Wszystko, co zrobimy jest poddawane ocenie. To robimy dobrze, tamto źle. A wystarczyłoby proste „Dziękuję”.
Tonące koło ratunkowe
Dzieci ciągle słyszą, że czegoś im nie wolno. System zakazów ma je chronić przed potencjalnym niebezpieczeństwem. W ten sposób chronimy nasze dzieci przed życiem. A kiedy te wymkną się spod kontroli, żeby zakosztować nieznanego, słyszą od rodziców, że nie mają wyobraźni. Są karcone za próby eksploracji życia. Tak się zaczyna porzucanie marzeń i wycofywanie się z wyzwań, które świat stawia na naszej drodze. Ta sama wyobraźnia, która mówiła nam, jak nauczyć się chodzić, stawia nam teraz przed oczami same trudności i zagrożenia. To sprawia, że przestajemy być pewni siebie. Poprzestajemy na małym, nie ryzykujemy, nie realizujemy siebie, zaczynamy trwać. Żeby osiągnąć coś więcej w życiu musimy się na nowo nauczyć zaufania do siebie i do świata. Korzyści z tej lekcji są nieocenione. Dla nas i dla świata.
Jaki jest człowiek prawdziwie pewny siebie?
Człowiek pewny siebie, zna swoją wartość. Szanuje swoje prawa i dba o to, aby inni je respektowali. Nie jest zarozumiały. Człowiek pewny siebie to taki człowiek, z którym chętnie się przyjaźnimy, z przyjemnością robimy interesy. Człowiek pewny siebie szanuje siebie, jednocześnie darząc szacunkiem innych ludzi.
Czy można się tego nauczyć?
Tak, ale uprzedzam, że to długa droga. W krótkim czasie można się nauczyć udawać kogoś pewnego siebie. Prawdziwa pewność siebie to kwestia zaufania do siebie i do świata. Tu trzeba nauczyć się skakać na głęboką wodę i nie raz podczas tej nauki skręcić sobie kark. To trudna lekcja, tylko dla wytrwałych.
Beata Markowska
Trener rozwoju osobistego, coach akredytowany przez ICC. Prowadzi warsztaty i sesje indywidualne.
http://www.solaris-rozwojosobisty.pl/