Wybrane aktualności
Projekt: Miłosierdzie
Dlaczego boimy się miłości?
Jak jeść w najlepszych restauracjach i nie zbankrutować?
Handlarz Cudów- poruszająca opowieść o dojrzewaniu do akceptacji
Brawa dla aktorów i twórców.
Patryk Szczerba, Wp.pl
Handlarz Cudów to metafizyczna perełka.
Tomasz Terlikowski
Przeznaczeni.pl są patronem medialnym filmu. Zapraszmy!
Niełatwo jest zrobić film religijny (a może lepiej powiedzieć metafizyczny) w najgłębszym tego słowa znaczeniu. Łatwo osunąć się w cukierkowatą świątobliwość, która z prawdziwym życiem ludzkim niewiele ma wspólnego, lub porwać pseudometafizyce Nowej Ery. Ale nie ma co ukrywać, że Bolesławowi Pawicy i Jarosławowi Szodzie, ta sztuka się udała. Ich debiutancki film "Handlarz cudów" - to metafizyczna perełka, która - choć historia może nieco przypominać także znakomite "Wszystko będzie dobrze" (w reżyserii Tomasza Wiszniewskiego) jest o wiele głębsza i lepiej zagrana.
Historii nie mogę zdradzić, bo w niej tkwi cała przyjemność obcowania z tym filmem. Akcja trzyma w napięciu, zakończenia (i to zarówno w znaczeniu narracji jak i metafizyki) wcale nie jest łatwo przewidzieć. Ale krótko można powiedzieć, że to opowieść o zaleczonym (on sam mówi, że dzięki łasce Bożej i Najświętszej Panience) alkoholiku, który marzy o podróży do Lourdes. Na jego drodze stają (a dokładnie wpada on) dwójka czeczeńskich dzieci pragnących odnaleźć ojca, który przed laty trafił do Francji.
Borys Szyc (w głównej, znakomitej roli) przejmująco ukazuje dramat alkoholizmu. I nie ma to nic wspólnego z jakimś estetyzmem. Wóda niszcza w tym filmie człowieka, degraduje go do granic możliwości, a religijność wcale nie pomaga wyzwolić się z niewoli. Ale to także jest siła tego filmu. Jest to bowiem historia człowieka, który wierząc pozostaje grzesznikiem, ale z tej jego otchłani grzechu Bóg potrafi go wyciągnąć, nawet zupełnie niespodziewanymi wydarzeniami. "Handlarz cudów" pokazuje jednak także, i trudno tego nie uznać za zaletę, że przejście przez doświadczenie grzeszności (własnej, a nie cudzej) może być "błogosławioną winą", która wcale nie oddala, ale przybliża do Boga.
"Handlarz cudów" jest wreszcie opowieścią o spotkaniu ludzi różnych kultur (ludzi, i to ważne, a nie kultur). Bohaterowie filmu Pawicy i Szody choć ratują sobie (dosłownie i w przenośni) życie, choć stają się dla siebie jak ojciec i dzieci pozostają sobie także głęboko cywilizacyjnie obcy. Kochają się, ale nie są zdolni do zrozumienia i przekroczenia swoich kultur. Brak w tym filmie typowego podziwu dla dialogu kultur, brak łatwego "multikulti" sporo za to świadomości tego, że spotkanie z Drugim (nawet jeśli jest to śmierdzące z brudu czeczeńskie dziecko) jest ostatecznie zawsze wielką szansą dawaną nam przez Boga. Szansą na cud, w każdym znaczeniu tego słowa.
Zapraszamy!